Islandia – kraina ognia, lodu i ryb
Islandia – wyspa w północnej części Oceanu Atlantyckiego, położona na ryfcie pomiędzy płytami tektonicznymi, czyli obszar aktywny geologicznie, a co za tym idzie – wulkany i gejzery! Na wyspie są też lodowce, z których nizinami do oceanu spływa wiele rzek. To tak krótko w ramach wprowadzenia.
Wyjazd był krótki od 11 do 14 czerwca. Pierwotnie miał być tydzień wcześniej, ale warunki pogodowe na wyspie spowodowały konieczność zmiany terminu - wiatr ponad 20m/s i śnieg z deszczem padający w poziomie nie napawał optymizmem… Ale już kilka dni później – słoneczko, kilkanaście stopni ciepła i lekki zefirek – pogoda bajka!
Cztery i pół godziny lotu, szybka kawa i po dwóch godzinach jazdy meldujemy się na pierwszym łowisku – niewielkim jeziorze tuż przy oceanie. Cel – palia wędrowna. Rezultat? Kilka ryb w przedziale 40-55 cm. Kolejny gatunek można wpisać na listę! Co do samego łowienia – ryby reagowały tylko na niewielkie muchy mokre i nimfy w kolorze szeroko rozumianym zielonym, bardzo wolno prowadzone. Po kilku godzinach łowienia pora na zmianę miejsca na docelowe.
Cztery godziny później zatrzymujemy się nad drugim, większym jeziorem. Szybkie przebranie i zamiast rozstawiać obozowisko wszyscy już są w wodzie! Ale spokojnie, przed zmrokiem zdążymy.
Łowimy kilkanaście troci i pali oraz jednego łososia! Tutaj już nie działają małe muchy, tu zdecydowanie króluje streamer. Ja łowiłem głownie na białego zonkera, ale sprawdzały się też muchy czarne i różowe.
Trochę o sprzęcie – przez cały wyjazd używałem wędki Syndicate Aquos 10ft #6, kołowrotek Nautilus X-Series XL, linki Airflo intermedium clear lub Airflo camo clear na przyponie Super Tippet Master Spec II Varivas 0,235mm. Bez kamizelki, z jednym pudełkiem w kieszeni, z obcinaczem do żyłki LidRig w daszku, penami przypiętymi do woderów i podbierakiem w zasięgu ręki. Jednym słowem minimalizm. Przy sprzęcie wspomnę też o butach i woderach które zabrałem do przetestowania: buty Patagonia Forra – lekkie, z solidną gumową podeszwą, doskonałe także na długie wędrówki brzegiem oraz wodery Patagonia Swiftcurrent Expedition Zip-Front.
Trochę informacji ogólnych – poruszaliśmy się dwoma samochodami - kamperem i suvem. Super połączenie, dające pełną mobilność. Kamperem można zatrzymać się niemal wszędzie, a suvem dojedziemy maksymalnie blisko łowiska, jeżeli będzie taka potrzeba. Opłaty za wędkowanie robiliśmy przez stronę internetową (ok. 135 zł/doba). Przelot z Warszawy to koszt ok. 2000 zł z bagażem 23kg.
Ogólnie Islandia zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie – surowy krajobraz, trochę księżycowy, dużo kamieni, brak drzew czy krzewów, góry z wierzchołkami pokrytymi śniegiem. Czułem się trochę jak w innym świecie. Niewątpliwie trafiliśmy też na super pogodę, co jak na warunki islandzkie nie jest wcale takie oczywiste. Dodatkową atrakcją był widok aktywnego wulkanu (fakt z daleka ale i tak było widać wyrzucaną magmę), połacie zastygłej lawy i wizyta w Blue Lagon na zakończenie wyjazdu. Całość złożyła się na cudowny wyjazd, na pewno będę tam wracał.
A teraz podziękowania
Dla Sebastiana – już prawie rdzennego Islandczyka rodem ze Śląska, głównego organizatora wyjazdu
Dla Michała, Marcina i Grześka - za stworzenie doskonałego klimatu wyprawy
Dzięki!
PS pogoda była super, chociaż przez chwilę pokazała nam inną twarz ;)